Kategorie
Artykuły Dojrzewanie

Wirus samotności i wyobcowania

W dzisiejszych czasach młodzi ludzie bardzo szybko wchodzą w dorosłość!

Przejawia się to między innymi tym, że wykazują oni cechy znamienne dla osób dorosłych. Przyczyną takiego stanu rzeczy często są wygórowane wymagania rodziców. Rodzice ograniczają albo wręcz zabierają dzieciom ich dzieciństwo. We wczesnym wieku ustalają im ścieżkę zawodową, obarczają wieloma obowiązkami, stawiają im wysoką poprzeczkę i mobilizują do udziału w „wyścigu szczurów”. W konsekwencji w życie młodych ludzi wkracza spory stres i niepokój, poczucie zagubienia i osamotnienia. Taki model postępowania rodziców występuje w wielu miejscach świata, np. w Japonii.

W dzisiejszych czasach młodzi ludzie bardzo szybko wchodzą w dorosłość!

Przejawia się to między innymi tym, że wykazują oni cechy znamienne dla osób dorosłych. Przyczyną takiego stanu rzeczy często są wygórowane wymagania rodziców. Rodzice ograniczają albo wręcz zabierają dzieciom ich dzieciństwo. We wczesnym wieku ustalają im ścieżkę zawodową, obarczają wieloma obowiązkami, stawiają im wysoką poprzeczkę i mobilizują do udziału w „wyścigu szczurów”. W konsekwencji w życie młodych ludzi wkracza spory stres i niepokój, poczucie zagubienia i osamotnienia. Taki model postępowania rodziców występuje w wielu miejscach świata, np. w Japonii.


Hikikomori

Termin utworzony z połączenia japońskiego czasownika hiku [„wycofywać się; rezygnować; odchodzić”] z czasownikiem kumoru [„być w zamku i chronić się; pozostać w świątyni i modlić się; wejść i ukryć się; być w środku i nie wychodzić”].

Młodzi ludzie, których określa się tym mianem wykazują brak zaangażowania w życie społeczne i zdecydowaną awersję do przebywania w społeczeństwie. Angażują się natomiast w dużym stopniu w wirtualne życie, komunikując się głównie przez telefon oraz komunikatory Internetowe, bezcelowo surfując w sieci godzinami, czy grając w rozmaitego rodzaju gry. Wszystko to jest dla nich zamiennikiem realnego kontaktu ze swoimi rówieśnikami, ze społeczeństwem.

Rodzice, widząc swoje dziecko zamknięte w czterech ścianach całymi dniami, zaczynają doszukiwać się w nim choroby psychicznej. Długotrwałe życie poza obszarem społecznym i prowadzenie specyficznego trybu życia, u części tych dzieci, owszem może doprowadzić do powstania zaburzeń i chorób psychicznych. Lekarze przepisują im leki, lecz w wielu przypadkach osiągnięty zostaje skutek zupełnie odwrotny: młody pacjent zaczyna odczuwać jeszcze większy strach przed wychodzeniem ze swego pokoju.

Według psychoterapeutów…

Moje doświadczenie z pracy terapeutycznej pokazało mi, że liczba młodych ludzi borykających się z takimi problemami drastycznie wzrosła i nadal rośnie. Według lekarzy, którzy przeprowadzili konsultacje na zebraniu klinicznym z psychoterapeutami, nie mamy do czynienia z chorobą, lecz ze zjawiskiem społecznym.

Podstawę mojej pracy z takimi pacjentami stanowi praca nad nauczeniem ich wychodzenia ze swojego pokoju, który traktują jako samowystarczalny azyl. Rozmawiając z nimi zauważyłem, że tryb funkcjonowania tych osób jest zupełnie odwrócony –  najczęściej śpią w ciągu dnia, a odżywiają się w nocy. Byłem w pokojach niektórych moich pacjentów i zobaczyłem, że głównym ich wyposażeniem są komputery, telewizory, konsole do gier, ale też i mikrofalówki, lodówki, a nawet przenośne toalety. Taki widok jest przerażający. Zrozumiałe się staje, że są to osoby, które wybudowały cały swój świat w małym zamkniętym pokoju. Niektórzy z tych młodych ludzi robią także zakupy w sklepach całodobowych, najczęściej jednak pod osłoną nocy, by ograniczyć kontakt z ludźmi do koniecznego minimum. Przeważnie ich jedynym oknem na świat jest Internet.

Miałem styczność również z przypadkami siedzenia przez cały dzień w jednym miejscu i wpatrywaniu się w telewizor, lub wręcz w jeden punkt. Moje próby rozmowy z takim dzieckiem kończyły się fiaskiem – albo zawieszał się na chwilę, albo po prostu nie odpowiadał. Zauważyłem także, iż taka sytuacja bywa często w zamożnych rodzinach, które tak naprawdę nie robią nic, aby pomóc swojemu dziecku. „Pomoc” tę sprowadzają do stawiania posiłków pod drzwiami jego pokoju. Wszystkie te sytuacje to wstydliwy temat tabu. Dopiero nagłośnienie kilku skrajnych przypadków przez media doprowadziło do przerwania milczenia.

„Lud hikikomori” a społeczeństwo

W 2000 roku hikikomori uciekł z domu psychiatrycznego, po czym uprowadził autobus i zamordował pasażera. Kolejny nagłośniony przypadek to porwanie przez hikikomori małej dziewczynki i zamknięcie jej na klucz w pokoju niemalże na 10 lat! Inny dopuścił się morderstwa na swoim koledze. Prasa zaczęła rozpowszechniać artykuły o „społecznych pasożytach”, a w konsekwencji wokół tego zjawiska rozpętały się gorące dyskusje, które przeistoczyły się w aktywne działania.

Państwo rozpoczęło dotowanie instytucji, których celem było przywrócenie owych młodych ludzi na właściwe tory społeczne. Jedna z takich instytucji – „Nowy Początek” – zaangażowała wolontariuszy, nazywanych „zastępczymi siostrami” oraz „zastępczymi braćmi”, którzy dążyli do otworzenia hikikomori na świat i wydostania ich spoza granice ich pokojów. Na podstawie ich wypowiedzi z tych działań wiadomo, że zanim taka osoba opuści swój pokój, musi minąć czasem nawet kilka miesięcy mozolnej pracy pełnej próżnych, jednostronnych rozmów. Jeżeli praca ta zakończy się sukcesem, a więc wyjściem dziecka z pokoju, to trafia ono do ośrodka. Tam uczy się funkcjonować od podstaw, żyć wśród innych osób i pracować. Po owocnym przejściu tego etapu powraca do szkoły albo pracy. Jednak nie zawsze ci młodzi ludzie potrafią się przystosować do „normalnego” życia w społeczeństwie, bo aż 30% z nich nie chce wyjść ze swojego pokoju, a 10% – po przebrnięciu przez całą procedurę – powraca do swojego „azylu”. Problem ten został nakreślony przez Jana Komasę w „Sali samobójców”, którego fabuła przez długi czas mylnie kojarzono z subkulturą emo. W rzeczywistości film ten, to nic innego, jak przedstawienie klasycznego przykładu hikikomori.

Walcząc z problemem…

Dr Tamaki Saito, który praktykuje leczenie hikikomori, źródeł tego zjawiska dopatruje się w relacjach matka – dziecko, a w szczególności matka – syn. Nadopiekuńczy rodzic który wyręcza swoje dziecko w rozwiązywaniu problemów, nieświadomie prowadzi do tego, że dziecko nie może nauczyć się samodzielności. Taki nastolatek w konfrontacji z poważną życiową zagwozdką łatwo wpada w nawyk uciekania od problemów, zaś najbezpieczniejszą kryjówką staje się jego własny pokój.

Dziś leczenie hikikomori jest znacznie łatwiejsze niż kilka lat temu. Na te cele utworzono i wciąż powstaje wiele poradni terapeutycznych oraz klinik, które specjalizują się w terapiach hikikomori. Wielu rodziców, których dzieci są dotknięte zespołem hikikomori, tworzy organizacje służące wsparciem dla młodych ludzi, którzy są dotknięci przez tę chorobę, jak i również dla ich rodziców.

Na koniec chciałbym przedstawić ostatni przypadek z mojej pracy terapeutycznej. Odnosi się on do moich konsultacji przeprowadzonych w domu rodziców dwóch synów w wieku 17,5 roku. Synowie czas spędzają w swoich pokojach grając w gry komputerowe. Jeden z nich zapytany przeze mnie o to, co by się stało, gdyby zabrakło mu komputera, pobiegł do kuchni, wziął tasak w rękę i przyłożył go sobie do gardła. Ta przerażająca sytuacja zakończyła się hospitalizacją i leczeniem psychiatrycznym.


W mojej ocenie mamy nową erę chorób, które często będą dotykały młodych ludzi, a wśród których jedno z nich jest właśnie zespołem hikikomori. Dziś nie widzę dzieci ani młodzieży bawiących się, spędzających z rówieśnikami czas – tak jak ja, czy moi znajomi w dzieciństwie na podwórku. Dziś młodzi ludzie spotykają się na portalach Internetowych i raczej nie wychodzą z domów. Jest to smutne, gdyż zauważam to zjawisko coraz częściej. Świat wirtualny jest coraz bardziej atrakcyjny dla młodego człowieka, niż budowanie relacji z drugim człowiekiem na zewnątrz.

Opracowane przez:

mgr Piotr Sarnowski
Specjalista Psychoterapii, Trener grupowy.

Formatowanie tekstu:

Marcello.WEB

Źródła:

mlodziez.info
nytimes.com
news.bbc.co.uk
japantimes.co.jp
kafeteria.pl
psychosfera.net
czytelnia.tanuki.pl
czytelnia.tanuki.pl
anime.tanuki.pl
encyklopedia.pwn.pl
www.zok.net.pl

Autor: Piotr Sarnowski

Psychoterapeuta, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień i współuzależnienia, trener grupowy, pedagog resocjalizacji. W trakcie studiów doktoranckich. Wykładowca na UKSW. Były pedagog w ZS Mościcki w Zielonce. Wielokrotnie występowałem w telewizji i radiu. Działam na rzecz niepełnosprawnych prezes i założyciel integracyjnego klubu Kuźnia Stare Babice.

Dodaj komentarz